wtorek, 19 marca 2013

Szał ciał.

Sama jestem zdumiona tym, że znowu tu piszę! Może nie chcę doprowadzić do ponownego zakurzenia? Albo mam coś ciekawego do powiedzenia? Zaraz, zaraz… przecież ja zawsze mam interesujące tematy do przedstawienia! Haha! Pozostawmy motyw, który skłonił mnie do napisania nowego posta i zajmijmy się jego treścią. Co Wy na to?
Zachowam się niezwykle niekulturalnie i nie czekając na Waszą opinię, przejdę do konkretów. Trapi mnie jedna sprawa. Pamiętacie, że zamierzałam zrezygnować z jedzenia ryb, prawda? No i udało się. Nie jadłam ich ponad dwa miesiące. Właśnie! „Nie jadłam” – czas przeszły! A więc powitajcie hipokrytkę wieczoru – oto ja! Znowu zaczęłam je jeść. Dlaczego? Otóż dlatego, że walory smakowe i zdrowotne tych zwierzątek okazały się zdecydowanie za silne i…. stało się! No i pojawia się problem. Mam konflikt wewnętrzny! Jeść czy nie? Z jednej strony – cierpienie zwierząt, mord, okrucieństwo, niechęć uczestniczenia w tym. Z drugiej – cenne wartości odżywcze, wspaniały smak i zwyczajna chęć ich jedzenia. Jak to pogodzić? Mięso zwierząt lądowych odstawiłam bez najmniejszych problemów. Bez wahania zrobiłabym to ponownie. Ale to… to jest trudne. I to bardzo. Chcę postępować w zgodzie z własnym sumieniem, ale także z pragnieniami. Siedzący na moim lewym ramieniu aniołek mówi, żebym rybki zostawiła, gdyż postępuję bardzo nieuczciwie, faworyzując tylko żyjące na lądzie stworzenia. Diabeł, siedzący z drugiej strony, namawia mnie do ich jedzenia. „Myśl o sobie” – mówi.
Co począć? Być w zgodzie ze sobą czy z własnymi przekonaniami? Być hipokrytką z zaspokojonym apetytem i uzupełnionymi składnikami pokarmowymi, czy osobą postępującą etycznie, ale z niedoborami(które można uzupełniać suplementami) i irytacją z powodu niejedzenia tego, co lubię? Bo akurat ryby to coś, co uwielbiam. Hm…?
Chyba poczekam… Aż stanę się gotowa. Tak. To dobry pomysł.
A teraz… pobędę hipokrytką.

Z innych rzeczy to... miałam dobry dzień. Rozmowa z pewną osobą pozwoliła mi spojrzeć na życie z trochę innej perspektywy... no i... upewniła mnie w tym, że przede wszystkim należy myśleć o sobie. Czas przestać brać na swoje barki to, co do mnie nie należy... Potem trochę śmiechów z koleżanką, co tylko dodało mi pozytywnej energii. Tak. To był dobry dzień.


xoxo
- hipokrytka. 

4 komentarze:

  1. To nie ma nic wspólnego z aniołem i diabołem.Tak naprawdę ryby i mięso jest nam potrzebne,bo nasz organizm potrzebuje białka z mięsa a mięso ryb dostarcza nam kwas omega 3.
    Czy Ty bedziesz jeść zwierzaki czy nie to nie zmieni nic i tak będą masowo zabijane.Teraz ludzie ;chodowcy lecą tak a kase ,że zatracili człowieczeństwo.Zabijanych jest więcej zwierząt niż cały świat jest wstanie ich zjeść. I nie zmienisz świata jesli zjesz jedną czy 2 rybki tygodniowo. Zawsze możesz spróbować kupić rybę ze sztucznej hodowli .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten anioł i diabeł to taka metafora sumienia. :D Ja wiem, że białko zwierzęce jest potrzebne do prawidłowego rozwoju organizmu, ale wiem też, że można je zastąpić roślinnym. (Ostatnio w TV mówili o najsilniejszym weganinie na świecie! Zajadał się kiełkami i innymi roślinnymi suplementami i był zdrowy jak ryba, a więc można).
      Mówienie, że ja sama nic nie zmienię, irytuje mnie ogromnie. To tak, jak by mi powiedziano: Okradaj sklepy, zabijaj ludzi - inni też to robią. A to, że Ty nie będziesz i tak nie ma wpływu na pozostałych.
      Co do mego odżywiania, ryby na razie jem i chyba nie zrezygnuję z nich tak szybko. Ale kiedyś odstawię. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Oczywiście wiem,że to metafora. Nie będę się wymadrzać,każdy musi postępować jak czuje.
      Napisałaś : ,,Mówienie, że ja sama nic nie zmienię, irytuje mnie ogromnie. To tak, jak by mi powiedziano: Okradaj sklepy, zabijaj ludzi - inni też to robią. A to, że Ty nie będziesz i tak nie ma wpływu na pozostałych. ''
      To jednak trochę co innego... Co innego jedzenie miesa a co innego zabijanie ludzi czy zŁodziejstwo...
      Może kiedyś wszyscy przestaną jeść mięso a tym czasem grozi nam ,że za 50 lat nie będzie ryb w morzach.Ryby masowo są poławiane na sushi , one nie nadążają się rozmnarzać...wIĘC ALBO MILIARDY SIĘ OPAMIĘTAJĄ ,ALBO...

      Usuń
    3. Tak, między tymi czynnościami jest ogromna różnica, jednak mi chodzi o podejście. Tak, jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak jeden wegetarianin nie zapobiegnie mordu zwierząt, jak i jedna osoba z grupy sprzeciwiająca się kradzieżom, nie sprawi, że jej pozostali członkowie przestaną kraść. To jasne. Jednakże ta jedna osoba może szerzyć swoją ideę i zachęcać innych do podobnego postępowania.

      Dlatego uważam, że działania poszczególnych jednostek mają ogromne znaczenie, a "świata nie zmienisz" jest co najmniej demotywujące.

      Swoją drogą, dzięki za ten komentarz. A w szczególności za część o rybach. O takich rzeczach powinno się mówić głośno. Sami niszczymi świat, bez którego by nas nie było.

      Usuń