niedziela, 16 czerwca 2013

Hip, hip, hura!

Witajcie, Robaczki. :D 
Haha. Jestem dziś w świetnym humorze, co, nieskromnie powiem, zdarza mi się dość często. Sama nie wiem, jak to się dzieje, że pomimo życia pod jednym dachem z największym narzekaczem na świecie, ja wciąż jestem zadowolona. Oczywiście, przyznaję, że miewam dni gorsze, jak każdy chyba, ale występują one niezwykle rzadko. 
A teraz muszę się Wam czymś pochwalić.
Osoby sprawne mogą się dziwić, czemu się tak ekscytuję czymś "normalnym", ale w końcu każde pojęcie jest pojęciem względnym, a więc punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. No to tak... jak wybieram się na miasto(czyt. do centrum), zazwyczaj, prawie zawsze, jadę z kimś. To irracjonalne, ale gdy mam jechać autobusem sama, towarzyszy mi paraliżujący lęk. Nie mam pojęcia, czego się boję, ale się boję... w każdym razie, w piątek, właśnie wybierałam się do miasta, by dowiedzieć nieco na temat tatuażu, który zamierzam sobie zrobić. Miałam jechać z siostrą, ale tej wypadło coś ważnego. Miałam do wyboru: albo jadę sama, albo nie jadę wcale. No i... pojechałam! Wszystko elegancko przebiegło, nawet do sklepu zajechałam po drodze. Haha. Cieszę się, jak dziecko, ale to dla mnie sporo. Sporo dlatego, że musiałam prosić obcych ludzi o pomoc (by poprosili kierowcę o otworzenie klapy, czy jak to się fachowo nazywa, "rampy wjazdowej"?), dlatego, że mogłam się poprzesuwać na siedzeniu, a potem nie tak łatwo się poprawić, dlatego, że mogłam stracić siły i stanąć gdzieś na środku drogi, dlatego, że mogłam zwyczajnie spaść z wózka... i masę innych, często niezbyt prawdopodobnych powodów. 
Niestety, po raz kolejny niczego się nie dowiedziałam, poza tym, że nieczynne. Nieważne to jednak, bo odważyłam się i sama podbijałam miasto. Hah. To znaczy, nie do końca, bo później spotkałam się ze znajomym i przyjaciółką, ale dotrzeć musiałam sama! :D 

No, to na dziś chyba tyle. 
Idę zająć się czymś pożytecznym. :]

Aaa! Muszę jeszcze tylko coś dodać. Hah. Stałam się ekspertem od malowania kreski. Teraz, za każdym razem wychodzi mi taka cudowna kreska eyelinerem! 


xoxo

2 komentarze:

  1. No to mówisz że byłaś na shopingu? Genialnie :D ćwiczenia czynią mistrza :D dumna jestem z Ciebie:D

    Kreska? Boże, ja nawet rzęs malować nie umiem za bardzo... :x xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Teller! Nie ma czego się bać!
    Ja w nieco słabszej formie od Ciebie - ACZkolwiek silniejszej, niż przed tracheo - pomykałam po mieście sama autobusami na elektrycznym, ten środek lokomocji jest jednakowoż wieloosobowy i zawsze ktoś znajdzie się do pomocy ;)
    Wiem, wiem, ja też nienawidzę prosić :P

    A eyeliner... Tak strasznie mi brakuje sprawnej rączki! :(
    Gratuluję umiejętności i całuję, mam nadzieję, że również skype'owo, już niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń