środa, 26 grudnia 2012

Ho, ho, ho!

"Święta, święta i po świętach..." ciśnie się pod palce. Mówią, że to, co dobre, szybko się kończy, ale ja bym rozszerzyła to powiedzenie do "wszystko się szybko kończy". Tak już jest, że czas biegnie swoim tempem i to czy ktoś bawi się dobrze,  czy źle tego faktu nie zmieni. Wiadomo, że jak każdy medal, tak i zjawisko płynącego czasu ma swoje plusy i minusy, jednakże ja na chwilę obecną dostrzegam tylko negatywy takiego obrotu sprawy. (A uważam się za optymistkę! - kłamca! :P). Po prostu nie chcę się starzeć :P - chcieć to móc... czyżby? :P
Wracając jednak do świąt, muszę przyznać, że jak dla mnie, dni zaliczane do "wyjątkowego okresu" absolutnie niczym się nie różniły od tych "zwykłych". No może poza tym, że zjadłam więcej śmieci niż normalnie. Słodyczy, pieczonych, smażonych na głębokim tłuszczy rzeczy przeszło przez mój żołądek sporo, zważając na to, że zwykle stronię od tego typu "przyjemności". Szczerze mówiąc, nie uważam takiego jedzenia za szczególnie smaczne. Chyba już się odzwyczaiłam i dużo bardziej smakuje mi starta marchew lub sok z buraków. Oczywiście skłamałabym pisząc, że nie lubię słodyczy. Lubię je, jednak staram się je konsumować w umiarkowanych ilościach, bo w innym razie mam przeokrutne wyrzuty sumienia! Tak to jest, jak naczytam się zbyt dużo na temat wpływu pożywienia na organizm. Potem tylko myślę - "Te ciastka zaśmiecą mi organizm toksynami - przecież to sama chemia!" Czasem wolałabym nie móc myśleć O.o

Z pozytywnych rzeczy, już dawno nie najadłam się tylu ryb! Oh.. Wchłaniam mnóstwo białka, kwasów i innych cennych składników pokarmowych. Jednak zgodnie z postanowieniem - od Nowego Roku kończę z rybami. Przecież jestem hipokrytką mówiąc, że chcę w maksymalnym stopniu ograniczyć cierpienie istot (poprzez niejedzenie mięsa) jednocześnie zajadając się rybami... One też są żywymi istotami. Zostały ZABITE bym mogła je zjeść, cierpiały... A ja nie jestem mordercą. Nie będę krzywdzić swojej rodziny tylko dlatego, że chcę zaspokoić swoje zachcianki smakowe.
Z tym wiąże się kolejne postanowienie - więcej roślin strączkowych = więcej białka. Nie mogę dopuścić do niedoborów. Pochwalę się Wam, że komponuję jadłospis, uwzględniając wszystkie składniki pokarmowe. Mam, póki co, śniadanie na jeden dzień! Haha! To jest strasznie czasochłonne!

Na koniec jeszcze kolejna rzecz z serii "pochwal się". Dostałam laptopa!
Dwa lata temu, mama z siostrą zapisały mnie do fundacji "Dziecięca Fantazja". Właściwie bez mojej zgody, bo odnośnie tego typu akcji mam negatywne nastawienie. Mianowicie, nie lubię, nie chcę wykorzystywać swojej niepełnosprawności do uzyskiwania jakichś "prezentów'', przywilejów. No, ale stało się. Pierwotne moje marzenie było związane z poznaniem Goka Wana - słynnego, brytyjskiego stylisty, którego wręcz ubóstwiam, jednak nie udało się tego załatwić. (Jestem pewna, że któregoś dnia go spotkam! :) ) Dostałam za to laptopa od prywatnego (tak mi się wydaje) sponsora. Jestem bardzo wdzięczna za prezent, zwłaszcza w tym okresie, bo stał się jednocześnie gwiazdkowym prezentem! I bardzo za niego dziękuję.
Podczas "wręczania" czułam się strasznie głupio. Powód? - kilka linijek wyżej. Jednak mimo wszystko, mam nadzieję, że odwiedzający nas wtedy państwo, nie poczuli się hmm.. niedocenieni. Może kiedyś natrafią na ten wpis. Jeszcze raz dziękuję :)

Takie sytuacje potwierdzają moją tezę - złych ludzi nie ma! Są tylko dobrzy. Ewentualnie są tacy, którzy zachowują się w niewłaściwy sposób :)

xoxo



1 komentarz:

  1. No i po świętach... Cóż poradzić, taka kolej rzeczy. Ja nażarłam się masakrycznie, więc... od stycznia dieta obowiązkowa - przynajmniej u mnie! Hahahaha :D
    No no no, fajny prezencik :*
    Korzystaj mądrze :*

    OdpowiedzUsuń